Warszaffka
Tak sobie dzisiaj rozmyślałem, jak to możliwe, że Warszawa istnieje naprawdę i ludzie naprawdę chcą tam mieszkać z własnej, nieprzymuszonej woli. Przecież to się wydaje kurwa niemożliwe. Na każdym kroku postępowe Julki, menadżerzy chuj-wie-jakiego szczebla, z fryzurą na samuraja, korposzczury przemieszczające się niczym cienie na trasie dom-biuro-dom. No i oczywiście pełnoprawni Warszawiacy, którzy na każdego patrzą z pogardą i nazywają słoikiem, zapominając, że po zakończeniu powstania w gruzach Warszawy została garstka warszawiaków. Długo rozmyślałem, ale wtedy mnie oświeciło...
Otóż, skoro obecnie stolica "to właśnie ta ojszczana klapa" (cyt. Adaś Miauczyński - "Dzień Świra ") to nie ma tutaj miejsca, na przypadek. Od kiedy zaczęto odbudowywać Warszawę, to od wtedy był ich plan. Już wtedy jeden z drugim usiedli i powiedzieli: "Słuchaj. Zróbmy tak, żeby to był najgorszy kurwidołek, do którego tylko głupi, albo zdesperowani pogonią za sztuczną sławą ludzie będą skłonni przyjechać. Upchajmy to miasto masą zbędnego elementu społeczeństwa. Wtedy, gdy przyjdzie inny wróg...". Tak więc dzidki, czy rozumiecie, co czego dążę? Warszawa to miasto atrapa, wypełnione "statystami". Ponieważ to stolica, w przypadku wojny wróg ściągnie tam w wielkiej liczbie. Wtedy nie będzie żal zrzucić na miasto wszelkich bomb jakie posiadamy. Tak sobie właśnie tłumaczę, że to miasto wciąż istnieje. Mądrze to sobie wymyśliłem, co? Zapytacie skąd to wiem? Bredzę...