Jakieś rady, kurwa ten?

63
Jeśli Cię nie interesują żale randomowego debila z internetu, pomiń.

Jako wyjaśnienie powiem, że zdaje sobie sprawę z nielogiczności, głupoty i braku sensu tego co będzie poniżej, może i jestem debilem ale nie głupcem.

Jeszcze w szkole średniej poznałem dziewczynę (teraz lvl powyżej 30) w której się zakochałem, Chryste jakie to było (albo jest) silne. Z początku było jak w filmie, randki, park w nocy, delikatne pocałunki. Niestety zjebało się to po czasie i choć laska pozostała w moim życiu (nawet czasem pobzykać dała) to zawsze jawnie i dobitnie przypominała mi, że nigdy nie będziemy razem (i nie byliśmy) oraz nigdy nie będziemy planować wspólnego życia. Bolało mnie to lata, szalałem za nią, byłem durniem na każde wezwanie, na każde skinienie, a w zamian dostawałem tylko policzki krzywd, bólu i rozczarowania prosto w moją pełną nadziei twarz. Dziś jestem po 30, mam kobietę (wspaniałą, ciepłą, wierną etc.) z którę chcę spędzić życie, podczas gdy moja luba z liceum ciągle była sama aż... dowiedziałem się niedawno, że jest w ciąży i planuje ślub. I choć myślałem, że to przepracowałem i poradziłem sobie z tym to coś we mnie kurwa pękło. Czuję żal, pustkę, sam nie wiem co. Czuję zmarnowane na nią lata za psi chuj, czuję że to ja powinienem być ojcem i mężem... czuję, że dalej ją kurwa kocham.

Ludzie kochani, degeneraci, zjeby, szaraki i cała reszta baśniowych stworów. Dajcie jakąś radę, dobre słowo, opierdolcie, zwyzywajcie, każcie wypierdalać.

Ja tylko nie chce być już z tym sam, ja chcę już być wolny, ale kurwa co bym nie zrobił nie mogę. Świadomie wiem jakie to głupie i popierdolone, jakie nielogiczne i bez RIGCZU... ale kurwa nie umiem, do chuja Pana nie umiem.
Tak, wypierdalam.
0.041688203811646