O zbawieniu „niewiernych” i pomyłkach Kościoła Czy ludzie nie należący do Kościoła mogą dostąpić zbawienia? - odc 4

30
Hej dzidki, dzisiaj coś cięższego. NIe są to proste rzeczy, ale liczę na wyrozumiałość i kulturalną dyskusję. To 5 czesc. Zachecam do sledzenia kolejnych wpisów i zajrzenia do poprzednich.


[...]
Sesboue zauważa, że pluralistyczna krytyka jedyności Jezusa opiera się na negacji możliwości pełnego wcielenia się Absolutu w historię. Sam broni takiej możliwości, uznając wcielenie, kenozę Słowa Bożego za podstawę chrześcijaństwa. Wskazuje przy tym, że „kenoza obejmuje też jednak i to, że absolutne objawienie Boga przechodzi przez świat ludzkich wyobrażeń, wpisanych w kulturową przygodność czasu i miejsca” (s. 322). Fakt ten ma kapitalne znaczenie dla kwestii interpretacji zapisu objawienia – Biblii, ale także, co podkreśla Sesboue, wypowiedzi Urzędu Nauczycielskiego Kościoła.

Sesboue przypomina, że gdy chodzi o interpretację Pisma, Kościół już od dawna ma jasną świadomość ludzkich, historyczno-kulturowych uwarunkowań tekstów natchnionych, akceptuje zatem zastosowanie rozmaitych reguł hermeneutycznych, które uwzględniają owe uwarunkowania. Nasz autor przywołuje dokument Papieskiej Komisji Biblijnej o interpretacji Biblii w Kościele, który zdecydowanie i całkowicie krytykuje tylko jeden rodzaj lektury Pisma: lekturę fundamentalistyczną, która nie przyjmuje do wiadomości ograniczeń autorów natchnionych, a za właściwy sens ich dzieł uznaje znaczenie literalne. Sesboue zauważa też, że o ile hermeneutyka biblijna jest w Kościele szeroko akceptowana, to hermeneutyka wypowiedzi magisterium jest praktycznie nieobecna, w tej dziedzinie panuje raczej lektura fundamentalistyczna. Dlatego francuski historyk dogmatu/teolog proponuje, by przy analizie wypowiedzi magisterialnych wzorować się na zasadach hermeneutyki biblijnej. Jest to droga bardzo obiecująca – co pokazuje analizowana tu książka. (Warto jednak w tym miejscu nadmienić, że identyczny postulat wysunął 30 lat temu Karl Rahner. Zastanowić powinno, że dziś trzeba powtarzać postulat Rahnera…).

Szczegółowe rozważania Sesbouego, mające na celu usprawiedliwić zasadność stosowania metod stosowanych przy interpretacji Pisma w próbach zrozumienia nauczania magisterium są przekonujące. Oczywiście, Sesboue jest świadom wielu różnić pomiędzy Biblią a dyskursem magisterium – różnic, które stawiają zadanie pewnego przystosowania zasad egzegezy i hermeneutyki biblijnej do nowego pola badań. Francuski teolog podejmuje i to zadanie, wywiązując się z niego bardzo dobrze. Na końcowych kartach książki otrzymujemy zwięzłe, lecz treściwe kompendium metodyczne pozwalające na konkretne postępowanie interpretacyjne wobec wypowiedzi magisterium (dobrym przykładem takiego postępowania jest zresztą historyczna część omawianej tu książki).

Kilka ważnych problemów pozostaje jednak niezauważonych, bądź ledwie powierzchownie naszkicowanych. Chciałbym niżej zwrócić na nie uwagę.
[...]
O zbawieniu „niewiernych” i pomyłkach Kościoła Czy ludzie nie należący do Kościoła mogą dostąpić zbawienia? - odc 4
Obrazek zwinięty kliknij aby rozwinąć ▼

O zbawieniu „niewiernych” i pomyłkach Kościoła Czy ludzie nie należący do Kościoła mogą dostąpić zbawienia? - odc 4

18
Hej dzidki, dzisiaj coś cięższego. NIe są to proste rzeczy, ale liczę na wyrozumiałość i kulturalną dyskusję. To 4 czesc. Zachecam do sledzenia kolejnych wpisów i zajrzenia do poprzednich. Ostatni akapit jest kluczowy

[...]
Teologiczną część swojej książki Sesboue rozpoczyna od naszkicowania własnej odpowiedzi na problem, który dzisiaj – po tym jak ostatni Sobór jasno wyraził wiarę w możliwość dostąpienia zbawienia przez niechrześcijan – zajmuje miejsce debaty nad zdaniem „extra ecclesiam nulla salus”. Jak wynika z analiz historycznych, wszystkie strony sporu o możliwość zbawienia poza Kościołem, przyjmowały jako oczywistość wiarę w jedyne pośrednictwo zbawcze Jezusa Chrystusa. Różnili się jedynie, co do tego, jak szeroki jest zasięg skutecznego oddziaływania tego pośrednictwa. Oto jednak obecnie kwestionuje się zasadność, a nawet sensowność wiary w jedyność i powszechność zbawczą tego oto konkretnego człowieka: Jezusa Chrystusa. Krytyków tradycyjnego chrześcijańskiego stanowiska określa się najczęściej mianem pluralistów religijnych, jako że bronią poglądu, iż każda z wielu religii stanowi zupełnie autonomiczną drogę zbawczą dla swoich wyznawców.

Dyskusja na temat pluralizmu religijnego toczy się dziś z wielką intensywnością. Sesboue przytacza kilka ważnych pozycji książkowych na ten temat – choć trzeba przyznać, że wiele bardzo ważnych nazwisk pomija milczeniem (ogranicza się zasadniczo do teologii „romańskiej”, podczas gdy główny nurt debaty toczy się w świecie anglojęzycznym). Własne uwagi Sesbouego, zawarte w analizowanej tu książce, na temat jedyności zbawczej Jezusa Chrystusa są miejscami bardzo ciekawe i mogą być inspirujące w dyskusji z pluralistyczną teologią religii. Trudno jednak potraktować je jako w pełni dopracowany głos w debacie. Mają one jednak duże znaczenie, jako podstawa propozycji, dotyczącej innego zagadnienia – kwestii (nie)zmienności nauczania Kościoła oraz hermeneutyki wypowiedzi magisterium ecclesiae.

Sesboue zauważa, że pluralistyczna krytyka jedyności Jezusa opiera się na negacji możliwości pełnego wcielenia się Absolutu w historię. Sam broni takiej możliwości, uznając wcielenie, kenozę Słowa Bożego za podstawę chrześcijaństwa. Wskazuje przy tym, że „kenoza obejmuje też jednak i to, że absolutne objawienie Boga przechodzi przez świat ludzkich wyobrażeń, wpisanych w kulturową przygodność czasu i miejsca” (s. 322). Fakt ten ma kapitalne znaczenie dla kwestii interpretacji zapisu objawienia – Biblii, ale także, co podkreśla Sesboue, wypowiedzi Urzędu Nauczycielskiego Kościoła.
[...]
O zbawieniu „niewiernych” i pomyłkach Kościoła Czy ludzie nie należący do Kościoła mogą dostąpić zbawienia? - odc 4
Obrazek zwinięty kliknij aby rozwinąć ▼

O zbawieniu „niewiernych” i pomyłkach Kościoła Czy ludzie nie należący do Kościoła mogą dostąpić zbawienia? - odc 3

10
Hej dzidki, dzisiaj coś cięższego. NIe są to proste rzeczy, ale liczę na wyrozumiałość i kulturalną dyskusję. To 3 czesc. Zachecam do sledzenia kolejnych wpisów i zajrzenia do poprzednich.

Upraszczam oczywiście, ale ten uproszczony obraz staje przed oczami każdego, kto pobieżnie przeczyta odpowiednie, przywoływane wyżej, kościelne dokumenty. Aby uniknąć uproszczeń potrzebna jest praca dobrego historyka – jakim jest np. Bernard Sesboue – który by poddał teksty analizie, naświetlił kontekst ich powstania: mentalność epoki, ukryte założenia czy konkretne problemy, z którymi borykali się autorzy, wyjaśnił rzeczywisty sens wypowiedzi, który może odbiegać od znaczenia, które nam dziś się niemal naturalnie narzuca przy lekturze.

Trudno w tym miejscu streszczać historyczne analizy Sesbouego. Choć warto powiedzieć, że autor ten pokazuje, iż – pomimo jawnych sprzeczności występujących pomiędzy dokumentami Kościoła na poziomie językowym – da się zauważyć pewną głębsza ciągłość wiary, leżącej u podstaw tych, jakże różnych wypowiedzi. Tym niemniej problem zmiany nauczania, a nawet głębszej postawy, pozostaje – i Sesboue uczciwie to przyznaje. Choć z perspektywy czasu, w wyniku uważnych badań historycznych i teologicznej interpretacji możemy stwierdzić, że wiara ojców Soboru Florenckiego jest tą samą wiarą, co wiara ojców Vaticanum II, pewien problem pozostaje: Ci pierwsi wyrażali swoją wiarę w słowach sprzecznych ze słowami wyrażającymi wiarę tych drugich. Słowa zaś, głosi Kościół, nie są bez znaczenia, ważne jest, czasami nawet bardzo, jakimi słowami wyrażamy swoją wiarę – stąd żmudne dopracowywanie tekstów Credo, stąd liczne orzeczenia i definicje dogmatyczne. Co zatem zrobić ze zmianami nauczania, które łatwo zauważy każdy, kto zbada historię chrześcijaństwa (note bene: zmiana taka nie dotyczy tylko kwestii zbawienia niechrześcijan)? Pytanie nie jest tylko historyczne. Dotyczy żywotnych kwestii naszej dzisiejszej wiary: skoro nauczanie magiterium ecclesiae zmieniało się po wielokroć w historii, jak mamy odnosić się do jego współczesnej postaci: Mimo wszystko absolutnie akceptować? Podchodzić z dystansem i swobodą, jako do czegoś zawsze prowizorycznego? A może jeszcze inaczej?

Ostatnie rozdziały swojej książki francuski teolog poświęca właśnie na próbę już nie historycznej, lecz teologicznej odpowiedzi na powyższe pytania. Wydaje się nawet, że właśnie to zagadnienie – statusu wypowiedzi magisterium, jest zasadniczym problemem jego książki. Historia formuły „extra ecclesiam nulla salus” stanowi tylko pretekst, ilustrację problemu.
O zbawieniu „niewiernych” i pomyłkach Kościoła Czy ludzie nie należący do Kościoła mogą dostąpić zbawienia? - odc 3
Obrazek zwinięty kliknij aby rozwinąć ▼

O zbawieniu „niewiernych” i pomyłkach Kościoła Czy ludzie nie należący do Kościoła mogą dostąpić zbawienia? - odc 2

38
Hej dzidki, dzisiaj coś cięższego. NIe są to proste rzeczy, ale liczę na wyrozumiałość i kulturalną dyskusję. To druga czesc. Zachecam do sledzenia kolejnych wpisów i zajrzenia do poprzednich.

[...]
A zagadnienie zbawienia poza Kościołem bynajmniej nie jest błahe – należy do samego centrum wiary chrześcijańskiej, zbiegają się w nim bowiem kluczowe tematy: natury Bożego dzieła zbawienia, relacji Chrystusa i Kościoła, istoty samego aktu wiary; każde z rozstrzygnięć w rozważanej kwestii niesie ze sobą inny obraz Boga i inne spojrzenie na fundamenty ludzkiej kondycji. Jak jest zatem możliwe, że w tak ważkiej kwestii wypowiedzi Urzędu Nauczycielskiego zdają się sobie przeczyć (lub po prostu – przeczą)? Czy – jak twierdzą niektórzy tradycjonaliści – Kościół w czasie Vaticanum II i po nim odszedł od prawdziwej wiary ojców? A może trzeba postawić pytanie: jak to możliwe, że przez wiele wieków najznamienitsi myśliciele chrześcijańscy, papieże i sobory ośmielali się tak zdecydowanie posyłać w imieniu Boga w otchłań piekła miliony dobrych ludzi tylko za to, że nie uwierzyli w przesłanie Kościoła i nie wstąpili do niego – czasami w ogóle nie wiedząc o istnieniu chrześcijaństwa, czasami spotykając je w osobach krwawych konkwistadorów, a z reguły będąc wychowani w jakiejś innej tradycji religijnej, jako najlepszej lub jedynie prawdziwej? Jak możliwe, że przez tak długi czas Kościół oficjalnie głosił tak potworny obraz Boga, jak możliwe, że dopiero w XX wieku dotarło do chrześcijan przesłanie o Bogu, który kocha wszystkie swoje dzieci?

Upraszczam oczywiście, ale ten uproszczony obraz staje przed oczami każdego, kto pobieżnie przeczyta odpowiednie, przywoływane wyżej, kościelne dokumenty. Aby uniknąć uproszczeń potrzebna jest praca dobrego historyka – jakim jest np. Bernard Sesboue – który by poddał teksty analizie, naświetlił kontekst ich powstania: mentalność epoki, ukryte założenia czy konkretne problemy, z którymi borykali się autorzy, wyjaśnił rzeczywisty sens wypowiedzi, który może odbiegać od znaczenia, które nam dziś się niemal naturalnie narzuca przy lekturze.
[...]
O zbawieniu „niewiernych” i pomyłkach Kościoła Czy ludzie nie należący do Kościoła mogą dostąpić zbawienia? - odc 2
Obrazek zwinięty kliknij aby rozwinąć ▼

O zbawieniu „niewiernych” i pomyłkach Kościoła Czy ludzie nie należący do Kościoła mogą dostąpić zbawienia? - odc 1

9
Hej dzoidki, dzisiaj coś cięższego. NIe są to proste rzeczy, ale liczę na wyrozumiałość i kulturalną dyskusję. TO tylko wstep. Zachecam do sledzenia kolejnych wpisów.


Sądząc z badań socjologicznych, dla większości katolików i w Polsce, i na świecie odpowiedź jest oczywista: tak. Tę zdecydowaną, pozytywną odpowiedź można uzasadnić odwołując się do wielu wypowiedzi ostatniego Soboru oraz papieży epoki soborowej i posoborowej. Formułą „poza Kościołem nie ma zbawienia” posługują się już chyba tylko skrajni konserwatyści, stanowiący margines Kościoła Katolickiego. Po co zatem czytać dość grubą książkę podejmującą przebrzmiały, zdawało by się, problem?

Historia formuły „extra ecclesiam nulla salus” jest jednak nie tylko historią niezwykle ważnego problemu teologicznego – może ona także wywrócić do góry nogami nasz powszedni stosunek do Urzędu Nauczycielskiego Kościoła. Oto bowiem francuski teolog i historyk dogmatu, Bernard Sesboue SJ, jasno i precyzyjnie pokazuje, że dzisiejsza pozytywna odpowiedź na pytanie o zbawienie niechrześcijan (a nawet niekatolików) jawi się jako sprzeczna z nauczaniem wielu ojców Kościoła, orzeczeniami średniowiecznych soborów czy papieży. Augustyn, gigant myśli chrześcijańskiej, nie wzdragał się przed stwierdzeniem, że nawet ci, którzy nie znają Ewangelii bez swojej winy, idą na zatracenie. A cóż powiedzieć o uroczystych orzeczeniach papieża Bonifacego lub Soboru Florenckiego, które stwierdzają, że posłuszeństwo biskupowi rzymskiemu konieczne jest do zbawienia (Bonifacy) i że „nikt – jakichkolwiek by jałmużn nie udzielał, nawet gdyby dla imienia Chrystusa przelał swą krew – nie może być zbawiony, jeśli nie pozostaje w łonie Kościoła katolickiego i w jedności z nim” (Sobór Florencki).
O zbawieniu „niewiernych” i pomyłkach Kościoła Czy ludzie nie należący do Kościoła mogą dostąpić zbawienia? - odc 1
Obrazek zwinięty kliknij aby rozwinąć ▼

Czy czyściec istnieje? v1

8
Wszyscy autorzy natchnieni, jak wierzymy, pod wpływem łaski Ducha Świętego posiadali możliwość wejrzenia w określoną prawdę zbawczą, która miała zostać przekazana wierzącym. Często jednak napotykali problemy, jak wyrazić określone rzeczywistości w słowach. W tym względzie nie różnili się ani trochę od nas, współczesnych ludzi. W przypadku rzeczywistości świata duchowego (niematerialnego) można ją opisywać na dwa sposoby: stosując techniczne wyrażenia z dziedziny teologii, które uczeni wypracowywali przez wieki istnienia Kościoła, lub posługując się obrazami zaczerpniętymi z życia ludzkiego bądź ogólnie porównaniami ze świata dostrzegalnego zmysłami. Dlatego też Jezus opisując rzeczywistość Królestwa Niebieskiego chętnie posługiwał się metaforami i porównaniami, które dostępne były każdemu człowiekowi. Jednak, jak wiemy, omnis comparatio claudicat (każde porównanie kuleje)... Cechą porównania jest także jego wieloznaczność (lub przynajmniej dwuznaczność), która może przez niektóre ze słyszących ją osób być odczytana, natomiast przez inne może pozostać nierozpoznana (zob. Mk 4,11-12).


Słowo „czyściec” nie pojawia się w Biblii ani razu. Na żadnym też miejscu Biblia nie opisuje dokładnie, jak wygląda. W tym względzie jednak „czyściec” nie różni się od nieba ani piekła, ponieważ żadne z nich również nie jest opisane na kartach Pisma Świętego. Mimo tego Biblia opisuje przy pomocy obrazu ognia i oczyszczenia miejsce, w którym dusza pokutuje za wyrządzone zło, zanim zjednoczy się z Bogiem w pełni.




Najstarszą, bo pochodzącą ze Starego Testamentu, wzmianką o czyśćcu jest informacja zawarta w Drugiej Księdze Machabejskiej. Opisuje ona oczekiwanie Żydów na zmartwychwstanie ciał, które zdobędą większą nagrodę za uczynki dokonane za życia, gdy ich grzechy zostaną odpuszczone i przebłagane:


Potem Juda zebrał wojsko i powiódł do miasta Adullam. Ponieważ zaś wypadł siódmy dzień, zgodnie ze zwyczajem oczyścili się i tam spędzili szabat. Następnego dnia w tym czasie, w którym należało już to wykonać, żołnierze Judy przyszli zabrać ciała tych, którzy polegli, i pochować razem z krewnymi w rodzinnych grobach.


Pod chitonem jednak u każdego ze zmarłych znaleźli przedmioty poświęcone bóstwom, zabrane z Jamnii, chociaż Prawo tego Żydom zakazuje. Dla wszystkich więc stało się jasne, że to oni i z tej właśnie przyczyny zginęli. Wszyscy zaś wychwalali Pana, sprawiedliwego Sędziego, który rzeczy ukryte czyni jawnymi, a potem oddali się modlitwie i błagali, aby popełniony grzech został całkowicie wymazany.


Mężny Juda upomniał lud, aby strzegli samych siebie i byli bez grzechu mając przed oczyma to, co się stało na skutek grzechu tych, którzy zginęli. Uczyniwszy zaś składkę pomiędzy ludźmi, posłał do Jerozolimy około dwu tysięcy srebrnych drachm, aby złożono ofiarę za grzech. Bardzo pięknie i szlachetnie uczynił, myślał bowiem o zmartwychwstaniu. Gdyby bowiem nie był przekonany, że ci zabici zmartwychwstaną, to modlitwa za zmarłych byłaby czymś zbędnym i niedorzecznym, lecz jeśli uważał, że dla tych, którzy pobożnie zasnęli, jest przygotowana najwspanialsza nagroda - była to myśl święta i pobożna. Dlatego właśnie sprawił, że złożono ofiarę przebłagalną za zabitych, aby zostali uwolnieni od grzechu.
Czy czyściec istnieje? v1
Obrazek zwinięty kliknij aby rozwinąć ▼
0.24900603294373