Pasta
Najsmutniejszą rzeczą w internecie wcale nie są zrzutki na dzieci z rakiem. Nawet nie te zapomniane blogi gdzie ostatni wpis jest z lipca 2004, albo niedokończone wątki na forum Enemy Territory gdzie ludzie umawiali się na następny dzień i w sumie nie wiadomo czy go nie było, czy spotkanie doszło do skutku, czy nie.
Najsmutniejszą rzeczą w internecie są, proszę ja was, fejsbukowe profile rozwodników po 50. roku życia.
Czasem się na takiego trafi. Pod jakimś postem nie powiązanym politycznie zostawi komentarz w stylu “POdziekujcie POpaprancom za ten burdel…………….”
Albo na jakimś peju o historii miasta wstawi “MIESZKAŁEM TU W 63 WOKOŁO NIC NIE BYŁO INNE CZASY LUDZIE ŻYCZLIWSI”
Generalnie życie sentymentami i nostalgią mocno bo i to jedyne co mu zostało. Wejdziesz na jego profil na fejsie i widzisz, że profilka to samojebka z uciętą połową mordy. Ściana zajebana boomerskimi grafikami życzącymi dzień dobry i miłego dzionka. Wchodzisz w polubienia i tam się odgrywa istny festiwal smutku. Bo nagle widzisz, że dorosły facet który przeżył już swoje życie, powinien stać twardo i dumnie na ziemi jako spełniony senior rodu ma całe polubienia zajebane stronami typu “najlepsze polskie dupeczky”, “najsexownijsze studentki z rzeszowa” albo “lubię seksowne mamuchy”. I już znasz życiorys tego gościa. Już wiesz, że nie ma nic wspólnego z dumą.
W internecie zgrywa kozaka, jurnego młodzika na złość byłej żonie, która ma go w dupie bo ułożyła sobie życie bez niego. Zostawiła go albo dlatego że pił, albo bo był nieudacznikiem, albo oba. Dzieci pewnie się do niego nie przyznają, nie wpadają na herbatkę przy okazji, kontakt ograniczają raczej do życzeń na święta wysyłanych aby uchronić się przed wyrzutami sumienia w razie gdyby to były jego ostatnie. On sam pracuje w jakimś Ranger Security dorywczo przy ochronie koncertów plenerowych, coś tam dorobi do renty, bo odkąd po pijaku spierdolił się ze schodów kuleje i nie może pracować. Jak wraca do domu to w żabce kupuje taterke, garmażeryjne pierożki najtańsze i wieczór spędzi lajkując dupeczkowe peje na fejsie i wspominając wojsko i kumpli. Kumpli, którzy trzymają się od niego z daleka, bo nawet jak zaprasza na wódke to nie stawia bo go nie stać, a z resztą oni mają szczęśliwe rodziny i wnuki ich odwiedzają, nie mają w swoim życiu czasu na wieczne rozpamiętywanie Romka co się zabił na motorze jak wracał z dyskoteki, czy jak w wojsku schowali sierżantowi hełm na poligonie i poszli za to siedzieć na dwa tygodnie.
Jego jedynym osiągnięciem jest dyplom za drugie miejsce w XVIII biegu przełajowym im. przyjaźni polsko-radzieckiej który zdobył na koniec podstawówki.
Dzień skończy zasypiając w fotelu oglądając znów “Psy” albo inny “męski” film.
Oczywiście on w swoich oczach jest wolnym strzelcem, samcem alfa który jest wolny jak ptak. Jednak czasem, ale tylko czasem w przerwie w scrollowaniu peja “Rajstopy, pończochy, zakolanówki - fani damskich nóżek” wpadnie mu do głowy, że ta wolność to w sumie wcale jakoś nie cieszy.
Najsmutniejszą rzeczą w internecie są, proszę ja was, fejsbukowe profile rozwodników po 50. roku życia.
Czasem się na takiego trafi. Pod jakimś postem nie powiązanym politycznie zostawi komentarz w stylu “POdziekujcie POpaprancom za ten burdel…………….”
Albo na jakimś peju o historii miasta wstawi “MIESZKAŁEM TU W 63 WOKOŁO NIC NIE BYŁO INNE CZASY LUDZIE ŻYCZLIWSI”
Generalnie życie sentymentami i nostalgią mocno bo i to jedyne co mu zostało. Wejdziesz na jego profil na fejsie i widzisz, że profilka to samojebka z uciętą połową mordy. Ściana zajebana boomerskimi grafikami życzącymi dzień dobry i miłego dzionka. Wchodzisz w polubienia i tam się odgrywa istny festiwal smutku. Bo nagle widzisz, że dorosły facet który przeżył już swoje życie, powinien stać twardo i dumnie na ziemi jako spełniony senior rodu ma całe polubienia zajebane stronami typu “najlepsze polskie dupeczky”, “najsexownijsze studentki z rzeszowa” albo “lubię seksowne mamuchy”. I już znasz życiorys tego gościa. Już wiesz, że nie ma nic wspólnego z dumą.
W internecie zgrywa kozaka, jurnego młodzika na złość byłej żonie, która ma go w dupie bo ułożyła sobie życie bez niego. Zostawiła go albo dlatego że pił, albo bo był nieudacznikiem, albo oba. Dzieci pewnie się do niego nie przyznają, nie wpadają na herbatkę przy okazji, kontakt ograniczają raczej do życzeń na święta wysyłanych aby uchronić się przed wyrzutami sumienia w razie gdyby to były jego ostatnie. On sam pracuje w jakimś Ranger Security dorywczo przy ochronie koncertów plenerowych, coś tam dorobi do renty, bo odkąd po pijaku spierdolił się ze schodów kuleje i nie może pracować. Jak wraca do domu to w żabce kupuje taterke, garmażeryjne pierożki najtańsze i wieczór spędzi lajkując dupeczkowe peje na fejsie i wspominając wojsko i kumpli. Kumpli, którzy trzymają się od niego z daleka, bo nawet jak zaprasza na wódke to nie stawia bo go nie stać, a z resztą oni mają szczęśliwe rodziny i wnuki ich odwiedzają, nie mają w swoim życiu czasu na wieczne rozpamiętywanie Romka co się zabił na motorze jak wracał z dyskoteki, czy jak w wojsku schowali sierżantowi hełm na poligonie i poszli za to siedzieć na dwa tygodnie.
Jego jedynym osiągnięciem jest dyplom za drugie miejsce w XVIII biegu przełajowym im. przyjaźni polsko-radzieckiej który zdobył na koniec podstawówki.
Dzień skończy zasypiając w fotelu oglądając znów “Psy” albo inny “męski” film.
Oczywiście on w swoich oczach jest wolnym strzelcem, samcem alfa który jest wolny jak ptak. Jednak czasem, ale tylko czasem w przerwie w scrollowaniu peja “Rajstopy, pończochy, zakolanówki - fani damskich nóżek” wpadnie mu do głowy, że ta wolność to w sumie wcale jakoś nie cieszy.