Piksy, tabsy i czopasy vol. 6 (2/2)(apteka)

17
Kontynuacja o zamiennikach

Część ekonomiczna.
Najpierw opiszę żywot leku na rynku.
Bayer, Boehringer czy inne Sanofi wpada na pomysł całkiem nowego leku. Poświęca kilka lat i 500 mln $ na badania i wprowadza na rynek. Jest nowy, fajny, skuteczny i strasznie drogi. Najlepiej się na nim zarabia w USA i na zachodzie ale firma z musu eksportuje też trochę do nas za mniejszy hajs.
Aby poprawić dostepność często oferuje program dużym aptekom. W zamian za statystyki i obietnicę trzymania dostępności i stałej ceny, my możemy go kupić sporo taniej. Zaleźy nam bo mamy nowoczesny lek w przystępnej cenie. Z czasem jeśli się MZtowi to kalkuluje to nawet się dogada co ceny urzędowej i przydzielona bywa refundacja i zostaje ustalony pewien limit finansowania leku. Lek jest chroniony patentem chyba 25 lat. Pod koniec tego czasu firmy od generyków stoją w blokach startowych do rejestracji swoich tańszych wersji. Jak się zapali zielone swiatło to w aptekach i gabinetach przestawiciele się w drzwiach nie mieszczą. Wchodzą tanie wersje także na listy refundacyjne. Ich ceny z urzędu wynegocjowane są blisko tego limitu dopłaty, więc pacjent płaci wyraźnie mniej (patrz post o refundacji). Z czasem MZ widzi szansę cięcia kosztów i ten limit zaczyna spadać.  Oryginał staje się już w chuj drogi a na drugim końcu cennika pojawiają sie nowe tańsze. W końcu firma od oryginału pierdoli ten biznes i nie składa wniosku o dalsze bycie na listach więc jego ceny zostają odblokowane i trzymają się na wysokim pułapie ku zmartwieniu ludzi którym lekarz pisze stary lek od lat a sami nowych zamienników nie chcą.  Więc z jednego leku za 100 złotych powstaje 20 nowych za które się czasem placi 3 zł a stary wypada z list i kosztuje 300.
Podobnie jest z tymi co refundowane nigdy nie były tylko bez pierdolenia o tych listach zniżkach itp.
CZY APTEKI ZARABIAJĄ NA TYM SKORO ZAWSZE APTEKARZ SIĘ MNIE PYTA CZY ZAMIENIAĆ?
Pytam, bo jestem zobligowany przepisami. Jak mam tańszy na magazynie to mam też obowiazek poinformować pacjeta!
Dla leków 100%: wchodzi nowy, to kupimy go w jakims pakecie za fajny pieniądz i ustawimy atrakcyjną cene dla pacjenta. Mamy wiecej zarobku a pacjent zapłaci mniej. Win-win
Dla refundów: zarabiamy niewielki ( w porównaniu do supli i 100%) procent z wysokości limitu. Czyli na zamiennikach zarabiamy tyle samo czy drogim czy tanim i mi w sumie wisi czy kupisz ten tani refund czy drogi. Ale wole byś kupił ten tani bo zapłacisz mniej wiec bedziesz pan zadowolony.  Przykład:
Lek o wartości 100 ma limit 50 i odpłatność R. Pacjent płaci 50+3,20 a ja zarabiam jakieś 10% z 50 (liczone z limitu) czyli 5 zł.
Lek za 50 ma limit 50: pacjent płaci 0+3,20 a ja zarabiam dalej 10 % z 50
Suma summarum pacjent zadowolony bo mało płaci a ja mam lepszą marże od wartosci leku, co fajnie wygląda w Excelu u szefa ale apteka zarobi to samo.
Elo!
Obrazek zwinięty kliknij aby rozwinąć ▼

Piksy, tabsy i czopasy vol.5 (apteka)

4
No dobra padło pytanie o zamienniki czyli to czego real shit babcia nienawidzi najbardziej.

Podziele to na dwie kwestie: farmakologii i ekonomii. Zjawiska tę opisuję z pamięci i ciągiem, więc traktujce to orientacyjnie.

Kiedy mogę wydać inny lek niż ten z recepty? Jesli dawka i postać leku są zgodne, to nie wprowadzam istotych zmian w leczenie. Wtedy głównym czynnikiem jest koszt leku. Najczęściej najdroższy jest "oryginał" czyli nie to, co lekarz napisze na recepcie tylko pierwszy wprowadzony przez firmę która go opatentowała. Inne są "generykami" ich wprowadzenie na rynek jest możliwe po wygaśnięciu patentu ochraniającego zwrot zysków twórcy oryginału.  Ich przebadanie opiera się na udowodnieniu, że wykres dostępnosci leku w osoczu czy innym medium gdzie ma się znajdować jest podobny i zawiera się w przedziale 80-125 % AUC czyli pola pod wykresem steżenia w np. osoczu od czasu po podaniu leku.
Wiec właściwości leków w teorii się nie różnią, choć czasem pacjenci narzekają, że zamiennik na nich wcale nie działa. Może to wynikać także z tego, że w celu zmniejszenia kosztów tabletki są pozbawione otoczki, opakowanie się gorzej prezentuje itp.  Jak na studiach robiliśmy badania między odpowiednikami to wychodziło wszystko podobnie. Ale wiadomo jak to jest, probówka i wykres swoje a odczucie pacjeta to inna historia.

Czy można zamieniać jak leci byle się nazwa substancji i dawka zgadzały? NIE.  Jest wiele róźnych form leków. Zwykłą tabletkę można zmienić na powlekaną, rozpuszczalną w ustach, granulaty do rozpuszcznia i syropy.  Jak zostaną przyjęte to i tak zaraz zostają przyswajane i różnice mogą być pomijalne.

Jeśli powłoczka ulega ropuszczeniu w jelicie cienkim jak np. leki na zgagę albo niektóre p/zapalne i Acard to znacznie opóźnia się czas wchłonięcia od podania (1-2h) i jest to także wskazówką, że lek ma omijać żołądek pacjenta.  Istnieje także wiele leków o modyfikowanym działaniu. Np, Ketonal zwykły, który puszcza soki od razu oraz DUO który daje kopa od razu a reszta powoli potrzymuje steżenie gdy dotrze dopiero do jelit. Te formy są całkowicie niewymienne (pomijajac fakt, że to inne dawki). Dla tego dla  DUO jest odpowiadajacy Bi-Profenid. Ma nieco inne czasy tych "uwolnień" ale reguła jest ta sama i w razie braku Ketonalu zgadzam się na ich zamianę.

Inna ciekawostą sa leki z mesalazyną na Ch. Leśniowskiego-Crohna. Mają te same dawki i formę tabletki dojelitowej.  Są to Asamax, Salofalk i Pentasa. Często brakuje jednych albo drugich i pacjenci często proszą o zamienniki. Niestety tu trzeba odmówić.  Te leki działają w świetle jelita cienkiego i grubego. Lecz każdy na innym odcinku, wiec wymiana u pacjenta który ma chory dany fragment jest bezcelowa.

Warto wspomnieć o zmianie dawek.  Możemy na prośbę pacjenta wydać mniejszą dawkę, jeśli pajent z otrzymanej kofguracji jest w stanie odtworzyć wyjsciowy lek. Tak każą przepisy. Wyższej nigdy. Przykładem jest lek na niedoczynność tarczycy Euthyrox:

Za 100 tabl po 100mcg mogę dać 200 x 50 mcg, 100 x 75 plus 100x 25 albo 400 x 25 mcg. Jest OK. Ale musi to się zgadzać co do miligrama.

W lekach recepturowcyh nie możemy wpływać na skład i stężenia substancji czynnych. Możemy zmienić podłoże w maści na takie, które zemulguje lepiej płyn lub bardzej pasuje do składników czynnych. Możemy też zmienić np. etanol z 96% na 70% gdy ma być stosowany na skórę.

cz 1/2
Obrazek zwinięty kliknij aby rozwinąć ▼

Piksy, tabsy i czopasy vol 5

12
Skrobnę na temat może nudny nawet dla zainteresowanych, ale mnie jakoś zawsze ciągnie to mówienia o tym. Refundacja - czyli dlaczego mój bezpłatny lek kosztuje 8,50?

Leki na recepcie mogą być pełnopłatne i refundowane. Jest lista leków refundowanych zmieniana przez MZ co 2 miesiące. Zmieniaja się odpłatności dla pacjenta, ceny zakupu w hurtowni i ceny sprzedaży które są sztywno ustalone ( więc za dokładnie ten sam lek refundowany zapłacicie tyle samo w każdej aptece). Nowe preparaty wchodzą na listy inne znikają. Jak mamy przeceniane leki na magazynie to też ceny i ich wartość ulega zmianie. Więc trzeba pilnować by nie umoczyć jak coś straci zniżki i przestanie rotować albo cena mocno spadnie w dół. Czasem też idzie na tym skorzystać.
Pewna część leków nie figuruje na liście wcale. Niektóre diuretyki, niektóre nasercowe itp. Wiec lekarz nawet nie ma opcji by dać wam zniżkę. Wynika to zapewne z kalkulacji Ministerstwa, które ustaliło, że lek mało obciąża pacjenta albo wręcz przeciwnie, jest zbyt drogi by go "potanić" i zwyczajnie skutki jego wysokiej ceny nie będą w ogólnym rachunku tak kosztowne. Handel nimi ma proste zasady. Kupujesz jak najtaniej, sprzedajesz po swojej cenie. Ma przynieść to dochód, ale nie ma odrzucić cena pacjenta.

Leki refundowane to już inna strefa.
Lekarz przyznaje zniżkę na swoją odpowiedzialność. Jak jesteś ubezpieczony i masz określone wskazania medyczne dostajesz receptę ze zniżką.  Jak nie ma umowy z NFZ, wypisze poza wskazaniem albo dopisuje ci po prośbie jakieś leki do raczej da ten lek pełnopłatnie.
Cena leku X w hurcie i detalu jest sztywno ustalona. Wynika z negocjacji między producentami a MZ. Producent chce by jego leki były na liście bo będą chętniej przypisywane, a Państwo chce nadać im jak najniższe limity. Co to ten limit? Poza cenami konkretnego leku, MZ ustala limity dopłat do każdego typu leku. Np. atorwastatyna 10mg po 30 tabl.,jakiegokolwiek producenta by nie była, to nie będzie rząd dopłacał do niej więcej niż np. 5 zł. 
Czy cena leku zatem wyniesie (cena w detalu - 5) = zapłata pacjenta?  O NIE! Taki chuj jak stołowa noga.
Jeden lek może mieć nawet 4 POZIOMY płatności. 50%, 30% Ryczalt i Bezpłatnie. To kolejność od najdrożej do najtaniej dla pacjenta, i często wynika z ciężkości jego choroby.
Liczymy:
50%: 
Lek w detalu kosztuje na 100%, 100 zł.
MZ w tej grupie leków ma limit, 80.
W tej zniżce panstwo płaci połowę (50%) limitu, pacjent drugą połowę i to co nad limit wystaje. Czyli (20+40) i za lek płaci ten nasz pacjent 60 zł 

30%

To samo tylko państwo płaci 70% a pacjent 30% limitu i to co ponad wystaje czyli: (20+24) 44 zł dla pacjenta.

R czyli ryczałt. Tu nie jestem 100% pewny

Państwo płaci cały limit a pacjent to co wystaje i doplaca 3,20 ryczaltu. Czyli 23,20 dla pacjenta

B jak bezpłatny 

Bezpłatny do limitu. Czyli pacjent płaci tylko za górkę nad limit. Czyli 20.
Jak cena leku jest równa limitowi to dopiero wtedy wyjdzie zero na paragonie. 

O tańszych zamiennikach i ile się zarabia na lekach refundowanych oraz jak apteka tą kasę pozyskuje napisze później. Elo!
Obrazek zwinięty kliknij aby rozwinąć ▼

Piksy, tabsy i czopasy vol. 4

12
Wróciłem troszkę zjebany po cięższym dniu ale Kozel Ležak i pytanie jednego dzidka skłoniły mnie do opisania warunków zatrudnienia, kadr i zarobków.  Zaznaczam, że sytuację bardzo się różni od tego jaka to apteka ( sieć czy mała prywatna) oraz czy to duże miasto czy wiocha z dala od uczelni wypuszczajacej farmaceutów. 
Ja mam 4 lata stażu pracy, siedzę w sieciowej aptece. Nieduże miasto, 30 km od wojewódzkiego. Północ kraju.
Apteka nie jest wielka, ale ma spory przemiał pacjentów, bo ma dość twarda lokalną pozycję i istnieje tam od wielu lat i niektórzy tam już ponad dychę pracują i znaja ludzi po tym co lekarz im zapisał. 
Kto pracuje w aptece?
Kierownik. Mgr co ma minimum 5 lat wylatane. On odpowiada za ludzi i co odpierdolą. Ma za to więcej siana ale ja się nie rwę na to stanowisko.  U nas kierownicy mają duży wpływ na stan apteki i jej wyniki. W innych sieciach nie wiem. 
Magister. Bez niego apteka nie może funkcjonować, musi zostać wg.  prawa zamknięta. W Polsce na aptekę było podobno 1,7 czynnego mgr. Nie wiem jak teraz ale ciągle są nabory na magistra i technika. Robotę zawsze znajdziesz. Jak na zmianie jest 1 mgr i się spóźnia, to chuj, technik nie otwiera drzwi.  Ogólnie robisz wszystko. Obsługa pacjenta, szczepisz jak masz kurs, wchodzą przeglądty lekowe i pokoje konsultacji. Papiery, faktury, cały handel. Ustalanie cen, liczenie kasy zamawianie towaru. Papiery na tony. 3 magazyny towaru i jeden starych recept. Ciągle ktoś woła więc jak jest młyn, to czasem się 10 000 kroków w tej biurowej pracy zrobi.  Pracuje na dwie zmiany 7-15 i 12-20 jeden etat. Soboty i niedziele nadgodziny na papierze. Prawa pracownika respektowane. W świeta wolne. Jesteśmy w 4 mgr z kierownikiem, więc się grafik plącze jak wpadają L4 i opieka na dzieciaki.  Nie dawno dali podwyżki bo inflacja i żeby ludzie nie uciekli do spokojniejszych aptek szpitalnych, gdzie teraz też musza ustawowo całkiem spoko płacić. W sieciach dają trochę mniej, ale podobno w prywatnych jest więcej kombinacji. Ja nie narzekam na kasę styka mi. Podstawa to 6-8 brutto. Plus weekendy i kwartalne premie.
Technicy. 
8 osób. Ciężko pracuja z przodu i dobrze znają życie apteczne.  Głównie obsługują pacjenta, choć mają poboczne questy.  Mają mniej uprawnień i często konsultują ze mną swoje decyzje i czuję się odpowiedzialny za nich na zmianie. Uważam jednak, że  więcej widzą i często mają 4x taki staż pracy więc szanuje ich zdanie i wiele niektórym zawdzięczam. Zarabiaja mniej, nie znam dokładnie ale strzelał bym w 4 max 5 brutto podstawy.
Pomoce apteczne. (2)
Ogarniają towar, porządek w magazynie. Sprzątają i dbają o czystość.  Praca nie wymaga kwalifikacji na papierze, ale trochę czasu zejdzie zanim się nauczysz co gdzie ma być. I swoje przeniesiesz. Stawek nie znam ale się domyślam.
Praktykanci 
Po 3 roku farmacji. Wpadają w wakacje na miesiąc. Chodzą, patrzą. Jedni coś kumają, nawet mają u nas kontakt z pacjentem. Innych nie widać prawie.
Stażyści 
6 miechow na koniec studiów. Tych zdążysz poznać nawet. Jedni walą w chuja w recepturze, kręcą wazelinę w miskerze. Inni robotę ogarniają szybko, więc staramy się dbać o młody narybek by sobie dał radę od 1 kwietnia, kiedy wydawane są PWZ. 
Kierownicy regionalni.
Mają piecze nad kilkoma aptekami. U nas raczej spoko ludzie, pamiętają jak sami stali z przodu. Wpadają raz na ruski rok popatrzeć albo jak się coś spierdoli.
No to chyba podstawowe klasy postaci. Elo!
Obrazek zwinięty kliknij aby rozwinąć ▼

Piksy, tabsy i czopasy vol.3

20
Muszę podawać temat w małych porcjach bo każde zagadnienie ma swoich kilka odgałęzień.
Co ma na stanie apteka czyli kategorie dostępności.
Każde coś w aptece ma swoją kartotekę do pobrania w system z kodem kreskowym, nr BLOZ i opisami zasad wydawania tegoż leku lub produktu. Bardzo z grubsza można to podzielić na :
1) RX 
Są to leki na zwykła receptę. Wypisze je lekarz czasem pielęgniarka, asystent medyczny, farmaceuta, weterynarz. Przy czym każdy zawód ma swoją listę leków bądź kategorie wykluczeń. Mogą być pełnopłatne lub refundowane a także psychotropy i leki zawierające do 30 mg kodeiny.
2) Rpw 
Leki ścisłego zarachowania, pilnowane w aptece jak oka w głowie. Specjalny druk recepty o którym pisałem wcześniej. Wystawi tylko lekarz, lub weterynarz.
3) wyroby medyczne 
Paski i specjalne opatrunki mogą być pisane na receptach by były na zniżkę. Poza tym są też specjalne wnioski na refundowane pieluchy i inne materiały dla obłożnie chorych. Poza nimi jest multum gazików, bandaży, igieł, cewników. Można je kupować bez recepty.
4) leki OTC 
Zwykle leki z reklam ale mają papier że działają, mają wskazania lecznicze. Z reguły dostępne bez ograniczeń jeśli nie zawierają kodeiny, pseudoefedryny i dekstometorfanu. Ich sprzedaż jest ograniczona na jednego pacjenta (720 pseudo, 300 dekstro i chyba koło 400 kodeiny na jednego pacjenta).
5) suplementy
Wolna amerykanka, nie mogą sugerować, że cię wyleczą ale koszt ich wprowadzenia na rynek jest tani stąd 73 różne magnezy z potasem. Służą do suplementacji, chco teraz producenci leków  OTC idą w tym kierunku bo taniej rejestrować nowy produkt 
6) leki recepturowe 
Leki na receptę gdzie lekarz określa skład dla konkretnego pacjenta. Recepta jest zleceniem dla ręcznego wykonania leku w aptece dla tego nie dostaniecie ich od ręki. Są refundowane, wtedy określoną ilość danej formy leku nazywamy jednym ryczałtem np 20 proszków, 12 czopków, 100 g masci i placimy za to 15,10.
Przepisy wydawania i wyceny są skomplikowane bardzo, nawet jak na aptekę i często prowadzi to do pełnopłatnej wyceny leku, nawet jak lekarz chce dobrze. Wtedy ceny mogą być zawrotne. Leki robione mogą być wykonane jałowo np. z antybiotykiem lub do oczu, oraz zawierać narkotyki i psychotropy.
6) import docelowy 
Lek nierejestrowany w kraju sprowadzany dla konkretnego pacjenta, z zagranicy. Potrzebne jest  recepta, wniosek i czasem pozwolenie z MZ na refundację. I kupa czasu na oczekiwanie.
7) import interwencyjny 
Czasem leków brakuje, MZ rusza 4 litery i pozwala na wiosek importera na ściąganie z zagranicy leku na receptę. Ostatnio karierę robił chiński lek Fenle. Zastępował arechin i plaquenil które miały swoje 5 minut w leczeniu Davidowi kosztem ludzi z RZS. Cała ulotka w chińskich domkach, do każdej paczki która starcza na tydzień trzeba drukować 8 stron tlumaczenia ulotki.
No to tak zgrubsza, jak półki w magazynie idą, bo musi wszystko oddzielnie leżeć. ;)
Obrazek zwinięty kliknij aby rozwinąć ▼

Piksy, tabsy i czopasy vol.2

21
Zanim pójdę spać, pójdę za ciosem i skrobnę o tym, na co zwrócić uwagę gdy otrzymamy od lekarza receptę na NARKOTYK. 
Nie lubię tego slowa i nie używam za pierwszym stołem gdy inni mogą to słyszeć. Sam dopierdalam się do współpracowników jak ktoś głośno powie do pacjenta, że kupuje narkotyki czy psychotrop.  Wolę określenie wykaz N, eNka albo sejf.
Najczęściej wydawane eNki to głównie Medikinet na ADHD, oxykodony i plastry z fentanylem (tak te od Grzegorza Florydy) na silne bóle, morfina w tabletkach oraz konopie, które są traktowane jako surowiec do leków recepturowych.
Nie cierpię recept papierowych na sejf, obecnie sprawdzamy każda pod kątem legitności i czasem dzwonimy po lekarzach z pytaniem czy mu nie brakuje kartek w bloczku. Do eRec nie mam jak się przyczepić, w kwestii oryginalności. Jak macie wydruk informacyjny sprawa jest prosta, jak sam kod, to dobrze mieć konto na pacjent.gov albo apke IKP ( kto był na kwarantannie to penwie ma), gdzie widać dokładnie recepty, jak ich realizację.
No dobra na co zwracać uwagę?
1) typ recepty: wymienione leki muszą być wypisane na receptę Rpw, jest to w nagłówku nad nazwa leku, zwykła ma oznaczenej Rp i na taką tych leków nie wydam, nawet lekarz nie może ich wypisać , chyba że przeklina wszystkie ostrzeżenia.
2) taka recepta zawsze ważna jest 30 dni, czasem lekarz chce dobrze i da jej odroczony termin "startu" ważności, taki chuj, ważność zacznie się później ale femdom końcowy to i tak 30 dni 
3) dawkowanie: ma być policzalne i dokładne, 1x1 dla tabletki, super, 1plaster co 3 dni, 10 mg wieczorem, ok przepuszczę (założę że wieczór jest raz dziennie, na kontroli to przepchnę od biedy). Ma być podana ilość leku razy częstość jego stosowania.
4) na recepcie nie może być więcej jak 90 dni kuracji. Wyliczam to właśnie z dawkowania. 1*1 - no to do 90 tabletek
5) najważniejsze: sumaryczna ilość substancji czynnej 
Ma być zapisane ile mg/g morfiny, konopii itp zawiera recepta. Na papierowej, starej recepcie musi być słownie, żeby nie dalo się zera dopisać a na eRp cyferkami: 
OxyContin 20 mg 2op a 60 tabl 
2400 mg oxykodonu 
 Albo :
60 tabletek po 20 mg 
Bez tego recepta jest nieważna i lekarz musi ją skasować i napisać na nowo. Jak na wydruku informacyjnym dla eRp poprawi długopisem i da pieczęć to mnie to gila niestety bo w systemie jest dalej źle.
A i jak jego program w gabinecie jest zjebany i będzie:
600 mg metylofenidatu 
A niżej (automatycznie dopisane przez system)
Informacja dla osoby wydającej : metylofenidat 200 mg 
To muszę wydać 200, nawet jak 600 wychodzi z ilości opakowań. 
To jest zarys z praktyki dla czego odsyłam pacjentów od okienka. Penwie jeszcze parę kruczków bym znalazł.  Chętnie bym realizował na logikę jak leci bo chce by ludzie kupili leki i mieli to z bani, a ja zarobię parę groszy ( btw. marza apteczna na lek refundowany to ok 7 złotych dla paczki narkotyku za 100 zł) ale jak się jebnę to mam do wyboru odzyskać lek co jest zjebane strasznie albo sam skombinować receptę, bo leków ścisłego zarachowania nie da się zgubić ani przeterminowac jak APAPu. 
Dobra ide spać bo jutro robota i 600 recept do sprawdzenia. Elo!
Obrazek zwinięty kliknij aby rozwinąć ▼

Piksy, tabsy i czopasy

22
Siema.
Zainspirowany przydatnymi w życiu tekstami które czasem tu wpadają postanowiłem sam coś skrobnąć. Pracuje w aptece i widząc zakłopotanie ludzi którzy dostali cztery cyferki zapisane na "liściu" czy innej karteczce postanowiłem napisać jak ogarnąć realizowanie recept. Dla wielu z was temat na wypierdalajke instant, a inni może mają tego pecha czasem korzystać z łask NFZ. Do tego same przepisy wystawiania i realizacji są tak pojebane, że często trzeba je interpretować na bieżąco. W dodatku nad aptekami czuwa inspektorat który ma swoje interpretację na temat tego czy dobrze pełnimy rolę służby publicznej, prywaciarzy co chcą mieć wypłaty oraz cerbera pilnującego kasy z NFZ, jednocześnie.

Jak dostaniecie te 4 cyferki to jest to recepta. Czasem dostaniecie też kartke z kodem kreskowym u góry. Jest wydruk informacyjny, więc jeśli lekarz się pomyli i poprawi to długopisem to można od razu to sobie w dupę wsadzić. Erecepte da się tylko usunąć i napisać na nowo. Na jednym kodzie może być 5 różnych leków. Każdy lek to de facto inna recepta, którą można wykupić osobno w innych aptekach, byle się pojebać, bo otwartej gdzie indziej recepty ja nie otworze.

Macie kody, bierzecie PESEL, bo bez tego nie zobaczę nic, idziemy do apteki. 
Możemy tam usłyszeć:
1) Recepta przeterminowana 

Jak macie anginę to antybiotyk trzeba kupić do 7 dni (taki w tabletkach) do smarowania na pryszcze dłużej bo:

Normalnie recepta ma ważność 30 dni, tak podstawowo. Lekarz może ja przedłużyć do 365 dni ważności , czasem zrobi tak dla całego pakietu a jedna zostawi ustawiona na miesiąc i jest zonk potem.  Nie może przedłużyć recept dla narkotyków i psychotropów,  a z nimi zawsze też jest 10x tyle problemów.
Jak wiecie, że jest "roczna" bo leczycie np. tarczycę czy ciśnienie, to i tak idźcie w ciągu tego miesiąca i kupcie po jednej paczce czasem nawet listu jak dadzą. Czemu?

Bo ktoś dojebał z pomysłem, że jak przyjdziecie po +30 dniach, powiedzmy 50ciu, to ja wam muszę lek za ten czas odjąć. Często do zera. Zamiast przypomnieć pacjentowi, że ma je brać tak albo siak, to stoję z kalkulatorem jak debil i "na złość" kradnę jego leki. 
Przykład: macie sto tabletek, na recepcie lekarz napisał: bierz dwie dziennie. Wy wbijacie na czillku po 40 dniach do mnie, bo recepta roczna, a ja sorry Winnetou. 100-(40*2)=20 tyle ci dam. Da się to czasem naciągać w górę ale nie zawsze. Jak wyjdzie zero to możecie najwyżej wyrwać Stoperan na promce. Chyba że sytuacja krytyczna to piszemy sami recepty na 100%. 

To tylko zarys części jednej kwestii w tym całym prawno-etycznym pierdolniku. Czasem łatwiej by było znaleźć rudego wielbłąda w Donbasie i go tu zarejesowac na motorower niż wydać babci lek na receptę i nie nagiąć przepisów. Jak kogoś to zainteresuje mogę pociągnąć dalej wątek, jak hajs z refundacji. A jak nie to wypierdalam. Czołem!
Obrazek zwinięty kliknij aby rozwinąć ▼
0.17029309272766